" Yaseta te ten wo sasu shoujo ni douka anraku wo... " :

" Proszę, dajcie łatwość dziewczynie, której cienkie ręce wskazują na niebo... "

sobota, 12 maja 2012

Rozdział 4

Noami~

Obudziłam się z uwiązanymi dłońmi i stopami. Gdzie jestem? Co to za miejsce? Czyżbym zemdlała? Rozejrzałam się po pomieszczeniu, wyglądało na to, iż był to stary, opuszczony magazyn. Niedaleko na ziemi widziałam Kai’a. Co on tam robi?! Dlaczego się nie rusza?! W pół mroku, dostrzegłam naokoło niego morze czarnej cieczy. Czyżby to była krew? Nie, to nie może być prawda. To nie może być prawda!  Zaczęłam krzyczeć i szlochać równocześnie. Nie obchodziło mnie nawet to, czy ktoś mnie usłyszy, czy też nie. Świat nagle zaczął się tracić, nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Dlaczego ten mały, bezbronny chłopczyk musiał zginąć?  Kuliłam się w sobie, sznur uwierał mi nadgarstki i kostki, ale to już nie miało dla mnie większego znaczenia. Dlaczego? Dlaczego musiało to się tak potoczyć? Stare, zardzewiałe drzwi zaczęły się otwierać. Dostrzegłam w nich tego samego mężczyznę, co tamtego pamiętnego dnia w moim hotelowym pokoju. Jego wzrok był skierowany prosto w moją pierś.

Czyżby planował mnie zgwałcić? W świetle księżyca, które przenikało do pomieszczenia, przez małe okienko dojrzałam, że w jego prawej dłoni coś błysnęło. Na mojej twarzy pojawiło się zdezorientowanie. O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego kieruje swoje ostrze prosto w moje serce? Przez ciało przeszedł mnie ogromny dreszcz. Ruszył w moją stronę. Był to mężczyzna w podeszłym wieku, ubrany w czarny kostium. Po drodze kopnął martwe ciało dziecka. Gdy to dostrzegłam, zaczęłam wrzeszczeć nie zwracając uwagi na czekające mnie konsekwencje i tak jak się spodziewałam, gdy znalazł się metr ode mnie, wymierzył pięść w moją twarz. Wpadłam w ogromną panikę. Ból przeszywał mnie na wskroś. Gdy po raz kolejny zbliżył swoją dłoń ku mojej buzi, nie wahając się ugryzłam go w otwartą rękę. Srogo tego pożałowałam, mężczyzna nie wydawał się być fair w stosunku do kobiet. Traktował je jak zabawki, tak samo było z dziećmi, lecz dlaczego to akurat mnie wybrał sobie za cel? Wszystko zaczęło się komplikować, wszystko nie miało sensu. Nie miałam zamiaru ginąć, nie tak miało wyglądać moje życie. Wszystko wymknęło się spod kontroli.  Spojrzałam na jego twarz z niedowierzaniem w oczach. Przez całą jego facjatę przebiegała długa, blado-szara szrama. Z każdą sekundą znajdował się coraz bliżej, świdrował mnie swymi oczami, było to bardzo nieprzyjemne uczucie.  Złapał mnie swymi paskudnymi rękami i cisnął w kont, pisnęłam z przerażenia. Wszystko toczyło się za szybko.

- Teraz to już koniec! – Wykrzyknął w moją stronę. – Już nigdy więcej nie ujrzysz światła dziennego. Będziesz gnić w tym magazynie, aż do boskiego zbawienia. Jesteś tyle samo warta, co ten dzieciak. Czyli nic!

Z moich oczu zaczęły płynąć strużki łez, na wspomnienie chłopca, świat znów zaczął nabierać szarej barwy. Dzięki temu miałam motywację do walki, chciałam pokonać go dla Kai’a. Nie zauważyłam nawet, kiedy gdzieś odszedł, szybko zabrałam się do rozwiązywania węzłów, byłam w tym całkiem dobra, gdyż na polach i w mojej wiosce często posługiwałam się węzłami. Gdy udało mi się je oswobodzić, poczułam jak do moich rąk znów powraca czucie, szybko rozmasowałam nadgarstki, czułam się o niebo lepiej, ale nie mogłam się rozpraszać, to był dopiero początek.


Reita ~

Gdzie ona jest?  Znów gdzieś zaginęła, co za nieodpowiedzialna kobieta! Reita, nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć, wciąż powtarzał sobie, że wszystko będzie w porządku, że to tylko pomyłka, lecz za każdym razem w jego umyśle pojawiały się coraz to dramatyczniejsze sceny. Dochodził do paranoi, lecz nie wiedział, dlaczego. Czemu tak musiało się dziać, przecież on jej nawet nie zna. Dlaczego, wybiegł z apartamentu, aby jej szukać? Chciałby się zatrzymać, ale nie potrafi. Jego pierś wariuje. Chłopak nie jest zdolny do poszukiwań, załamany nie powodzeniem, chwyta się za głowę i zaczyna wrzeszczeć, nie obchodzą go przechodzący przechodni, którzy patrzą na niego z niedowierzeniem. Minęły już trzy dni, a tu nadal nic. Z każdym dniem zaczyna coraz to bardziej wątpić. Musiałby się zdarzyć cud, aby ją odnaleźć. Zrujnowany młodzieniec z podkuloną głową wraca do rezydencji, z której trzy dni temu wybiegł.


Masashi ~

Przechodząc przez miasto, dostrzegłem sławną gwiazdę muzyki rock „ Reite ”. Wyglądał na przygnębionego, jego wzrok był rozproszony, wyglądało na to, że kogoś szukał. Nie miałem teraz czasu, aby się tym przejmować, miałem ważniejsze sprawy na głowie. Musiałem odnaleźć dziewczynę, którą dostrzegłem na stacji, a później w hotelu. Dziewczynę, którą porwano i uprowadzono. Zawróciła mi w głowie od samego początku, jest dla mnie jak narkotyk, bez którego nie mogę się obejść. Może to nie dorzeczne, ale tak właśnie jest. Musiałem również odnaleźć mojego przyjaciela, dawnego super-szpiega. Miałem wielką nadzieję, że właśnie on mi pomoże. Nie zbaczając na trudności, które przyniesie mi los, ruszyłem na poszukiwania dwóch ważnych mojemu sercu osób.


Noami~

Rozglądałam się po pomieszczeniu, lecz nigdzie nie potrafiłam go dostrzec, aczkolwiek ciągle słyszałam stukot kroków. Gdzie on się schował? Na klęczkach podczołgałam się za stojące tuż obok pudła. Wciąż niepewna czy mnie dostrzeże, zagłębiłam się w ciemną przestrzeń. Zdążyłam w ostatniej sekundzie, gdyż zza wysokiej, drewnianej belki, wyłonił się mężczyzna z łomem w ręku. Był to straszny widok, szala mojego życia wisiała na włosku. W panice rozglądałam się dookoła, zanurzyłam się dalej w ciemną materie. Dostrzegłam jakiś metr od siebie, wielkie rury, w których szczelinach mogłam się ukryć, lecz drogę torowała mi pusta przestrzeń, którą bałam się przekroczyć. Oparłam się o ścianę i przemyślałam strategię. Położyłam się na brzuch, aby podczołgać się pod szczelinę. Ostatni raz spojrzałam na wszystkie strony i ruszyłam przed siebie. Los jednak nie ofiarował mnie hojnością, gdyż tym razem wpadłam w jego szpony. Chwycił mnie za kołnierz bluzki i podniósł w górę. Zaczęłam się dusić, do moich płuc nie dopływało powietrze. Próbowałam się oswobodzić, lecz to tylko pogarszało sytuację. Cisnął mnie w miejsce, do którego chciałam się schować. Uderzyłam głową o ścianę, zaczęłam krztusić się krwią. Przewróciłam się na bok, musiałam jednak rzucić się do ucieczki. Gdy wolno czołgałam się przed siebie, chwycił mnie od tyłu za nogę i podrzucił w powietrze. W jednej chwili nie wiedziałam, co się dzieje, mężczyzna zaczął wymachiwać dłonią na wszystkie strony, z trzaskiem upadłam na lodowatą ziemię. Od biodra w górę i wzdłuż mojej tali przechodziło ostre cięcie. Ból był nie do zniesienia. Niepochamowany strumień łez zalał moje gorące policzki.  Kroki mężczyzny były coraz głośniejsze, podchodził powoli myśląc, że już jestem martwa. Czułam jak kopie moje ciało, sprawdza temperaturę ciała. Starałam się nie oddychać, pochylił lekko głowę ku mojej twarzy i szepnął na wpół słyszalnym głosem: „ Mówiłem Ci! Zgnijesz tu szmato! ”. Byłam przerażona jego słowami, do moich uszu doszedł szczęk rozpinanego paska spodni. „ A jednak miałam rację. Zamierzał mnie najpierw zgwałcić, mimo iż myślał, że jestem martwa.” Spodnie osuwały mu się powoli na ziemię, bluzka leżała nieopodal zakrwawionego narzędzia. Lekko pochylił swe pofałdowane ciało, nad moim. Poczułam jak osuwa mi spodnie. W jednej chwili miałam zamiar wstać i uciec, lecz wiedziałam, że nie dam rady. Czekałam na stosowny moment, kiedy mogłam go uszkodzić. Jego ręka powędrowała na moje udo, był strasznie gwałtowny. Każdy jego dotyk był bolesny. Zaczął zdejmować mi kurtkę. W pomieszczeniu było bardzo zimno, bałam się, że dostrzeże me drżące ciało, lecz wszystko wskazywało na to, iż nie zauważył. Powoli przewracał mnie twarzą do siebie. Musiałam zamknąć oczy, aby nie zostać nakrytą. Molestował mnie seksualnie pewny, że jestem martwa. Przeszywający ucisk na lewym boku, płynąca krew i dotyk starego zboczeńca, a zarazem mordercy, mieszały się w jedną całość. Pragnęłam tylko, aby się to w końcu skończyło. Niespodziewanie w jego lewej kieszeni spodni zaczął wirować telefon. Mężczyzna już przygotowany do zapłodnienia, musiał przerwać swoją zabawę, by odebrać telefon. Gdy się oddalił, skorzystałam z okazji i szybko narzuciłam na siebie kurtkę, zapinając równocześnie spodnie, po czym podążyłam w stronę długiego korytarza. Prawą ręką próbowałam zatamować krwotok, lecz było to mało pomocne. Krew sączyła się bardzo obficie. Skręciłam w prawo, lecz napotkałam ślepą uliczkę, szybko zawróciłam w drugą stronę, wyposażając się w broń, która mogła mnie uratować przed atakiem napastnika. Biegłam przed siebie nie zwalniając kroku. Miałam łud szczęścia, gdyż przede mną pojawiły się olbrzymie, mahoniowe drzwi. Chwyciłam za klamkę, lecz nic się jednak nie wydarzyło. Spróbowałam po raz kolejny i znowu nic. Zrozpaczona pobiegłam na lewo i nic, podążyłam w stronę prawego skrzydła i udało się, tuż naprzeciw mojej twarzy, między zejściem dwóch ścian, widniała szpara, która była moją jedyną deską ratunku. Przeciskając się przez wąską szczelinę, dostrzegłam tylko jego nikły cień, który z zawrotną szybkością zbliżał się w moim kierunku. Prześlizgując się przez skrawek dziury w murze, ocierałam się równocześnie o ranę, która z każdym krokiem, coraz bardziej się rozszerzała. Po mojej drodze zostawały czerwone plamy. Nie zwracałam jednak na to zbytniej uwagi, parłam dalej. Gdy w końcu udało mi się przecisnąć, moim oczu ukazały się wielkie mury. „ Tylko nie to! ” – Pomyślałam zrozpaczona. Kolejna przeszkoda czyhała na mojej drodze, lecz czyste powietrze dodawało mi otuchy. Podążyłam przed siebie. Naokoło magazynu rozciągał się ogromny las. Do moich uszu doszły odgłosy rzeki. Rozejrzałam się dookoła, zauważyłam rozwartą bramę, która była moim ratunkiem. Lekko rozwarłam usta, które uformowały się w uśmiech, lecz nie spodziewanie skuliłam się z bólu, krwotok był straszny. Moja biała bluzka, była całkowicie przesiąknięta krwią. Skulona zakasłałam krwią, siedziałam tak dobrych 15 sekund. W końcu wzięłam się w garść i skierowałam w stronę światła. Stając na drogę dwóch progów, odwróciłam twarz ku rozległemu staremu budynkowi. „ Wrócę po ciebie! ” – Myśląc o Kai’u podążyłam przed siebie w stronę nurtu rzeki.


Kazuchiro~

Dziesięć minut wcześniej

„ Co za człowiek! Musiał zadzwonić akurat w tym momencie! ” – Wracając do martwego ciała kobiety byłem bardzo podniecony. Szedłem wartko w stronę, z której wróciłem. Gdy dotarłem na miejsce, moim oczom ukazała się tylko czerwona plama na środku powierzchni. Byłem zbulwersowany. „ Jak ona mogła żyć?! Przecież zadałem jej mocny cios, który powinien ją zabić albo, chociaż uniemożliwić poruszanie! ” – Zdenerwowałem się. Chciałem się zabawić, gdyż po śmierci mojej żony, nic już nie było dla mnie ważne. Marzyłem tylko o zamordowaniu wszystkich ludzi, którzy przyczynią się do jakiejkolwiek pomocy osobie, przez którą moja ukochana musiała zginąć. Ten bezwartościowy dzieciak! Nienawidziłem go od chwili narodzin! Przez tego potwora Amina musiała umrzeć! Nie obchodziło mnie to, że chciała wydać go na świat, poświęcając własne życie. Chciałem uratować ją za wszelką cenę, lecz nie chciała mi na to pozwolić. Prosiła abym dobrze opiekował się Kai’em, lecz żądza jego śmierci była zbyt wielka. Przez pierwsze 5 lat próbowałem nad sobą zapanować, lecz ostatnio moje granice się skończyły. Nie miałem dla niego litości, był tylko przeszkodą, której musiałem się pozbyć, lecz ta dziewczyna mi w tym przeszkodziła, miałbym już go wcześniej z głowy gdyby nie ona. Jeszcze w dodatku udało jej się uciec.

Bezlitosne plany, które dla niej szykowałem, były gorsze niż śmierć. Zabrałem się do przygotowań wielkiej wojny, którą sama mi wymierzyła.



Przepraszam, że długo nie dodawałam i za błędy. ; ) Postaram się, aby każdy następny rozdział był coraz bardziej ciekawszy. Chciałabym również podziękować osobą, które mnie wspierały ; * Jestem im bardzo wdzięczna, ponieważ gdyby nie one prawdopodobnie nie dodałabym tego rozdziału.

Akira

wtorek, 17 kwietnia 2012

Rozdział 3


Noami~ 

~Hotel Nishiyama, godzina 1:56 

         W końcu dotarłam na miejsce, nie ma to jak zgubić się w wielkim świecie. Zmęczona i brudna dziewczyna udała się w stronę wielkich, drewnianych drzwi, po czym weszła do obszernego, bogatego w ozdoby holu. Nigdy wcześniej nie byłam w tak pięknym miejscu. Czułam się jak w pałacu. Nie zauważyła nawet, kiedy ktoś zabrał jej bagaże i zaprowadził do pokoju. Gdy tylko się tam znalazła, nie zastanawiając się ani chwili dłużej, położyła swe obolałe ciało na miękkim, aksamitnym prześcieradle. Powoli niczym śpiąca królewna zamknęła swe blado-różane powieki mając nadzieję, że choć przez chwilę będzie mogła odpocząć od tych wszystkich wrażeń, które przeżyła w dzisiejszym dniu. Niestety jej nadzieje okazały się płonne, gdyż niespodziewanie ktoś zapukał do jej drzwi.
Łomot robił się nieznośny. Noami obolała, kuśtykając podeszła do wejścia. Nie wiedziała co się dzieje, gdyż nagle znalazła się na ziemi. W drzwiach stał jakiś chłopczyk. Wyglądał na zagubionego, gdy dziewczyna przyjrzała się dokładniej, istocie która ją przewróciła, dostrzegła iż grymas malujący się na twarzy chłopca, jego obdarte ubranie i rany na całym ciele mogły świadczyć tylko o jednym, malec uciekał przed diabłem. Mając na myśli słowo potwora, chciała podkreślić tym nienawiść rodziców do dziecka. Z korytarza dobiegały ostre krzyki, Noami nie zastanawiając się dłużej wciągnęła chłopca do pokoju, ukrywając go w ten sposób przed czekającym niebezpieczeństwem. Tuliła małego do swej piersi jak własne dziecko. Miała już w tym wprawę, gdyż często obejmowała w taki sam sposób swoją młodszą siostrę po śmierci ich taty. Aya długo nie potrafiła do siebie dojść po tym tragicznym przeżyciu, tak samo było ze mną jak i z naszą matką. Wszystkie cierpiałyśmy przez długi czas, nawet teraz ciężko jest o tym mówić gdy ktoś pyta o rodzinę. Chłopczyk nie stawiał oporu, wyglądał na zdezorientowanego. Gdy kroki i krzyki ucichły, dziewczyna odważyła się zadać parę pytań chłopcu. 

     - Jak ci na imię? 

     - Kai - odpowiedział niepewnie 

     - Ile masz lat? - z przejęciem pytała dziewczyna 

     - Sześć 

     - Kto Cię tak urządził? 

Na to pytanie jednak nie odpowiedział, tylko odwrócił swą maleńką twarzyczkę w stronę ciemnej części pomieszczenia i drżącą rączką wskazał w jeden punkt. Dziewczyna odwróciła wzrok we wskazanym kierunku, po czym zaniemówiła. W jej pokoju znajdował się ktoś jeszcze. Osoba, która morderczym spojrzeniem przeszywała ją na wskroś.

Reita~ 

Znajduję się w białym pomieszczeniu. Nigdzie nie widać ścian, nigdzie nie ma podłóg. Wygląda na to, że jest to nicość. Przesuwam się na przód, poszukuje wyjścia, nadaremnie. Nagle jakaś postać znajduje się naprzeciw mnie. To kobieta w białej sukni, nie! Ona nie jest biała, tylko przesiąknięta krwią. Niesie kogoś na rękach, czy to dziecko? Tak, jest to mały chłopczyk, jest martwy.! Z oczu dziewczyny płyną łzy, usta się otwierają lecz nie wydostaje się z nich żaden dźwięk. Czyżby kobieta była niema? Jest co raz bliżej, na jej ciele widnieją rany. Czarne włosy kaskadami opadają na ramiona. Podnosi wzrok lecz zamiast gałek są to czarne oczodoły. Kładzie chłopczyka na ziemi, wyciąga rękę, a następnie wiesza się na chłopaku. Jej usta znowu się rozwierają, aczkolwiek tym razem dźwięk rozchodzi się w całym jego ciele, „ Pomóż mi! ”. Zachrypnięty głos dziewczyny jeszcze bardziej go przeraża. Odstępuje od chłopaka i idzie w kierunku chłopca. Na jednej z białych „ ścian ” krwią pisze jedno słowo pociąg. Dziewczyna się rozpływa, chłopiec zniknął, a jego ciało przeszywa ostry dreszcz, po czym chłopak pada i mdleje w morzu krwi. 

     - Aaaaaaaaa...........! - krzyczy Reita. Podparty na jednej ręce, drugą przeciera zaspane oczy. „ To tylko sen... ” powtarza sobie w duchu. Rozgląda się dookoła, wszystko wyglądało tak samo jak przedtem, cały czas tu był. Wstaje, a następnie kieruje się w stronę kuchni. Zapala światło, podchodzi do lodówki, zabiera mleko i siada na kanapie. Niezgrabnym ruchem sięga po pilota i włącza telewizor. „ Wiadomości ... Super! ” - mamrota pod nosem. 

„ Nadajemy na żywo! Znajdujemy się pod murami hotelu Nishiyama, gdzie doszło do porwania. Dziewczynę widziano ostatni raz, gdy zamknęła w swoim pokoju małego chłopca.

     -  Wyglądała na przerażoną - mówi jeden z gości hotelowych

Dowiedzieliśmy się, że dziewczyna pochodzi z małej wioski na obrzeżach Japonii, także do naszych uszu doszły pogłoski, iż przyjechała tu za ledwie wczoraj. ” Reita wypluł mleko, które akurat popijał. Otarł twarz i przeklął pod nosem. Już nie słuchał dalszych wypowiedzi reportera.

Jeden z przyjaciół wybiegł z sąsiadującego pokoju z przerażeniem malującym się na twarzy, aby sprawdzić co się stało. Chłopak natomiast już dawno znalazł się przy drzwiach prowadzących na zewnątrz i nie zwracając uwagi na krzyki przyjaciela wybiegł z rezydencji.




Co się stanie, jeśli tych dwoje znów się spotka? Czy dziewczyna wpadnie w niebezpieczeństwo? Czy ktoś przybędzie jej na ratunek? Wszystkiego dowiecie się w następnych rozdziałach.
Mam nadzieję, że się Wam spodobało ; )
Pozdrawiam Akira. 

niedziela, 15 kwietnia 2012

Wczoraj minęła 100 rocznica zatonięcia najsłynniejszego statku świata "Titanic". Ludzi, których pochłonęła woda i tym, którym udało się przetrwać, składany był hołd we wszystkich państwach świata.

                                                                                                                                                               Akira

piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 2


Noami ~

     Przyjemna woń wielkiego miasta, wypełniała wnętrze moich nozdrzy. Była inna niż ta w mojej rodzinnej wiosce. Od razu, moją uwagę przykuły, ogromne wieżowce. Mój brat opowiadał mi, że wielu ludzi, nazywa je „drapaczami chmur”. Było to dla mnie ogromne przeżycie, gdyż dotychczas, mogłam je tylko podziwiać na pocztówkach, które przysyłał nam Shino. Obróciłam twarz, w stronę odjeżdżającego pociągu, żegnając dawne życie. Nabrałam powietrza do płuc, po chwili je wypuszczając, a następnie rozejrzałam się po pasażerach, którzy także przyjechali tu ze mną.
     Nagle mój wzrok, napotkał inne spojrzenie, skierowane prosto w moją twarz. Jak się okazało, był to mój bezuczuciowy, towarzysz podróży. Prezentował się znakomicie, z daleka mogłam przyznać, że był bardzo przystojny, ale to wcale nie oznaczało, iż jest to typ miłego chłopaka. Gdy tak patrzyliśmy sobie twarzą w twarz, niespodziewanie posłał w moją stronę szyderczy uśmiech. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ze zdziwienia lekko się zachwiałam, powodując tym, omal wypadek starszej kobiety. Posłałam w jego stronę, pełny nienawiści wzrok, po czym, zaczęłam przepraszać biedną, niewinną staruszkę.
- Nic się nie stało kochana, ale proszę, następnym razem bardziej uważaj – odpowiedziała, z naciskiem podkreślając dwa ostatnie słowa. Jak widać, nie wszyscy byli tacy sami, bezduszni jak on. Wzięłam swoje bagaże, odwracając się ostatni raz w jego stronę. Zdziwiło mnie, że otaczała go grupka dziewcząt, których liczba z każdą minutą rosła. Każda z nich piszczała wniebogłosy.  „ Kim on właściwie jest? ”- pomyślałam zdegustowana. „ Kimkolwiek by nie był, jest bardzo popularny ” – dodałam. Nie była to jednak odpowiednia chwila, aby się nad tym głowić. Musiałam udać się do Hotelu Nishiyama, a dla osoby, która nigdy nie była w tym miejscu, nie będzie to proste.

Reita ~

„Nie mogę uwierzyć, że ledwo co przyjechałem, już otoczyła mnie grupka dziewcząt.” – pomyślał rozdarty. Ich piski, doprowadzały go do szału. Po tak długiej podróży, marzył aby opaść na łóżko i pójść spać. Podążał wzrokiem, za dziewczyną, którą poznał w pociągu. Właśnie pytała o drogę, jakiegoś przechodnia. Reita, zaśmiał się w pół głos „ Taka zagubiona dziewczyna w wielkim mieście, niczym bezbronna sarna na polu łowieckim ”. Na jego twarzy znów pojawił się ten sam uśmiech, jak wtedy, gdy ich oczy się spotkały. Fanki, które otaczały go z każdej strony, wzruszone pomyślały, że ten uśmiech był przeznaczony właśnie dla nich. Zaczęły piszczeć jeszcze głośniej. Chłopak miał ochotę zakryć swe uszy, aby w choć małym stopniu, przeciąć dopływ tego jazgotu, lecz w jego naturze i w wypracowanym image’u, nie mógł sobie pozwolić na takie zachowanie. Nagle, ktoś niespodziewanie, obwiesił mu się na ramieniu. „ Co znowu?! ” – zmęczony, rozdarty i rozdrażniony chłopak, odwrócił się gwałtownie, w stronę nachalnego fana.
- Stary, co z tobą? – zapytał roześmiany Ruki, lider ich zespołu. Reita odetchnął z ulgą. Wsparcie w końcu nadeszło.
- Nie wyglądasz dobrze. Idź położyć się w vanie, my zajmiemy się resztą. – do rozmowy przyłączył się Uruha.
     Reita nie czekając dłużej na zachętę, ruszył w stronę przyczepy. Gdy stanął przy drzwiczkach samochodu, obrócił swą twarz w stronę rozhisteryzowanych fanek i na pożegnanie posłał w ich stronę całusa. Tym gestem pobudził ogień w ich kruchych ciałkach. Dziewczyny zaczęły za nim piszczeć, wołać, krzyczeć, wyśpiewywać ich piosenki i mówić jak bardzo ich kochają. Do jego uszu dobiegły jeszcze ostatnie nawoływania.
- Reita! Reita ... !
Lecz on już nie zwracał na to uwagi, w końcu mógł odetchnąć z ulgą i zatopić się w długi, spokojny sen.


I w taki sposób zakończę rozdział 2. Mam nadzieję, że wasza ciekawość z każdym rozdziałem coraz bardziej się nasila. ; ) Chciałabym również podziękować wszystkim za komentarze, oraz mam szczerą nadzieje, że liczba osób odwiedzających mojego bloga będzie stale rosła.

Całusy. Akira ; *

" Reita & Noami "



Rozdział 1


Noami ~

     Czekając na pociąg, wybrałam się na przechadzkę po stacji. W całym moim życiu, tylko dwukrotnie odwiedziłam to miejsce. Teraz miałam czas dokładniej przyjrzeć się posturze tego potężnego budynku. Był już dość wiekowy, ze ścian płatami schodziła zaschnięta żółtawo-brązowa farba. Po dokładniejszym zbadaniu ścian, pod dłonią wyczułam wklęsłości. Były to skutki częstych bombardowań za czasów II wojny światowej, kiedy to po 10 latach od jej postawienia , Niemcy obrali sobie ją za cel. Mama wielokrotnie opowiadała mi o tamtych czasach. Dzięki tym opowieścią, dowiedziałam się znaczących rzeczy o moim pradziadku, Okicie Eizo. Był bardzo dzielnym i mężnym człowiekiem, tak jak wielu przodków, a także wielu potomków w naszej rodzinie, w tym także mój ojciec. Wszyscy dzielnie służyli naszemu krajowi, by uwolnić go od ciężkiej ręki najeźdźców.
     Budynek po zniszczeniu, nie został odrestaurowany i tak jak zostawili go nasi przodkowie, tak stoi do teraz. Jest to antyk i historyczne miejsce. Idąc dalej przed siebie, napotkałam po mojej lewej stronie, wielkie kolumny podtrzymujące stację. Na ich powierzchni dostrzegłam uwiecznione podpisy, ludzi którzy przeżyli tą tragedię i tych którzy zginęli, pomiędzy nimi widniały wyryte inicjały i data wpisu mojego pradziadka „O.E. 1942 rok”. Zagłębiłam się w dalszą podróż, po tym historycznym miejscu. Zwiedziłam zakątki, których być może, moje oczy nigdy nie miałyby okazji zobaczyć. Nagle stanęłam jak wryta. Naprzeciw mnie, znajdowała się ogromna ściana, którą pokrywały stare fotografie. Usłyszałam kroki, obróciłam lekko głowę w stronę dochodzącego mnie dźwięku. Był to ochroniarz, który pilnował porządku na stacji.
-         Robi wrażenie, czyż nie? – odezwał się
Miał bardzo niski głos, lecz wydawał się być miłym człowiekiem. Uśmiechnęłam się przyjaźnie i odpowiedziałam, jeszcze lekko oszołomiona tym widokiem.
-         Zgodzę się z pańską wypowiedzią, panie władzo. – musiałam zachować maniery, przecież nie rozmawiałam z byle kim.
-         Ci ludzie wiele uczynili dla naszego miasta i kraju. Są naszymi bohaterami, o których warto pamiętać. – powiedział to z taką powagą i szacunkiem, że nie sposób było się wzruszyć, zwłaszcza jeśli wśród tych wszystkich, godnych podziwu osób, był ktoś z rodziny.
-         Na zawsze pozostaną w naszych sercach. – odpowiedziałam, po czym uczciliśmy ich pamięć minutą ciszy.
Po krótkiej chwili rozległ się komunikat informujący o przyjeździe pociągu. Mojego pociągu, musiałam dostać się na peron w ciągu 15 minut. Pożegnałam ochroniarza i udałam się w kierunku z którego przyszłam.
Zdążyłam, akurat w tym momwncie pociąg wjeżdżał na tory z piskiem kół, aż poleciały małe iskierki. „ W ogóle się nie zmienił” – pomyślałam. Był taki sam, jak widziałam go po raz ostatni. Było to miłe uczucie. Rozległ się sygnał dźwiękowy, który oświadczał, iż można wchodzić na pokład. Nie było zbyt tłoczno, więc poczekałam aż wszyscy wsiądą, by choć przez chwilę, moje dłonie mogły dotknąć framug, zardzewiałych od starości drzwi. Gdy weszłam do środka, powitało mnie ciepłe powietrze. „ Przynajmniej będzie to przyjemna podróż w miłym otoczeniu.” – uśmiechnęłam się w duchu. Przepychając się przez ciasny korytarzyk, znalazłam prawie pusty wagon. Weszłam do środka, zajmowała go tylko jedna osoba. Usiadłam naprzeciwko, aby móc podziwiać przez okno, całą podróż. Człowiek, który siedział naprzeciw mnie, był oparty o framugę okna i chyba spał. Nie mogłam stwierdzić czy to prawda, czy też kłamstwo, gdyż jego twarz była przysłonięta kapturem. Jednego natomiast byłam pewna, był to mężczyzna w przekroju 18/19 lat. Ubrany cały na czarno, z różnymi interesującymi wzorami. Nigdy nie widziałam, by ktoś się tak ubierał. Wywnioskowałam, iż ma farbowane włosy, gdyż podwójne kosmyki, wydostawały się spod osłony kaptura. Nagle odchylił głowę, podskoczyłam zaskoczona. Martwiłam się, iż mógł się zorientować, że go obserwuję, lecz to był mylny wniosek. Chłopak dalej sobie smacznie spał. Spostrzegłam, że ma czymś zakryty nos, na początku pomyślałam, ze ktoś go pobił, lecz później po dokładniejszym przyjrzeniu, stwierdziłam, iż jest to tylko przepaska. „ Dziwny chłopak ” – nie wiedziałam co mam o nim sądzić. Na siedzeniu obok, w pokrowcu znajdowała się gitara. „ Musiał być naprawdę dobry ” – pomyślałam. W prawej ręce, którą trzymał na kolanie, miał pognieciony papierek. Z liter, które udało mi się rozszyfrować, było napisane The Gazette. Nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi. Co to w ogóle jest te całe The Gazette? Nie chciałam już dalej w to wnikać, gdyż to nie moja sprawa. Podkuliłam nogi na siedzenie i z plecaka wyjęłam swój blok, aby zabić tym jakoś czas. Moja ręka mimowolnie zaczęła rysować, śpiącego chłopaka. Gdy skończyłam, odłożyłam szkicownik do torby, po czym spojrzałam na telefon. Na ekraniku pojawiła się ikona koperty, a pod nią liczba trzy. „ To pewnie mama ”- w głębi serca cieszyłam się, że o mnie myśli, ale wystarczyłaby tylko jedna wiadomość. Pytała jak się czuję, czy nie zmieniłam przypadkiem zdania, co do mojego wyjazdu. Na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech „ Tęskniła ” – tylko ta jedna myśl przyszła mi do głowy. Poinformowałam ją, że wszystko jest w porządku, nie zmieniłam zdania co do wyjazdu, a podróż mija całkiem przyjemnie. Po wysłaniu wiadomości, schowałam telefon do kieszeni kurtki, a następnie oparłszy rękę o framugę okna, zagłębiłam się w marzeniach. Po około 20 minutach, rozbrzmiał komunikat. Głos starszej kobiety, który ogłaszał godzinę przyjazdu. „ Super.! ” – uśmiechnęłam się w duchu „ za godzinę będę na miejscu. ”. Nagle poczułam, że ktoś mnie obserwuje. „ Czyżby się obudził? ” – zadałam sobie to pytanie w myślach. „ Może powinnam się przywitać, było by niegrzecznie z mojej strony nic nie powiedzieć. W końcu dzielimy ten sam wagon.”. Obróciłam twarz ku nieznajomemu  i z uśmiechem na twarzy wyciągnęłam ku niemu rękę.
-         Miło mi. Nazywam się Okita Noami.
-         Reita – odpowiedział zirytowanym głosem.
Byłam zdziwiona jego brakiem uczucia w wypowiedzi. Może mieszkańcy wielkich miast, mają już tak w naturze. Nie chciałam jednak być nachalna, cofnęłam dłoń i obróciłam twarz w stronę okna. „ Jak widać nie jest chętny do poszerzania swoich znajomości ”.
     Trochę zrezygnowana, starałam się o tym zapomnieć. Lekko formując usta w uśmiech, obserwowałam otaczającą mnie rzeczywistość, która znikała wraz z zachodem słońca.


I to koniec rozdziału pierwszego. Mam nadzieję, że choć w małym stopniu, wam się spodobało. Proszę o szczere komentowanie. ; )
Akira  

czwartek, 12 kwietnia 2012

Prolog

     Popołudniowy wiatr, malował piękne pejzaże na niebie. Leżąc na łące, napawałam się tą wolnością, której nikt nie był w stanie mi odebrać. Jakie to jest uczucie, gdy unosisz się ponad obłokami, lecisz w stronę zachodzącego słońca.? Tak samo jest z miłością, bo czym ona tak naprawdę jest.? Nigdy jeszcze nie doznałam tego uczucia, co wiele osób uważa za wspaniałe. Niebo zaczęło nabierać coraz to cieplejsze kolory. Zachód słońca był wspaniały, nie mogłam oderwać od niego oczu. W oddali można było podziwiać piękne pasma gór. Jednak po drugiej stronie, malował się całkowicie inny świat, na którego progi już niedługo miałam wstąpić.

     Opuszczałam swoje miejsce, gdzie spędziłam całe moje wspaniałe dzieciństwo. Pociąg ruszał o 16:00, miałam jeszcze trzy godziny, aby pożegnać się z całą przeszłością i zacząć nowy epizod mojego życia. Mama czterokrotnie sprawdzała czym mam wszystko, co było mi niezbędne w czasie pierwszych najtrudniejszych dni. Widziałam jak w jej oku czai się łza, która w chwili rozstania miała kaskadami zalać jej blado-różowe policzki. Cóż, trzeba było przyznać, że dość szybko opuszczałam swój dom. Miałam zaledwie 16-ście lat, a moje życie już obrało większe obroty. Kolejne dziecko ją opuszczało, wyobrażałam sobie jak teraz musi się czuć. Mój brat Shino, już dawno wyleciał z gniazda, jest fotografem w jednej z prestiżowych firm w Japonii. Gdy znalazłam się na progu, naszego małego, lecz bardzo przytulnego domku, spojrzałam na stojącą w pobliżu mamę i młodszą siostrę. Obie nie wytrzymały i co chwilę pochlipywały noskami. Cieszyłam się, że chociaż Aya jeszcze była dzieckiem, przynajmniej mama nie będzie samotna. Nasz tata zmarł sześć lata temu, był bardzo szanowanym człowiekiem w całej Japonii, lecz zginął w czasie przetransportowywania dzieci i uchodźców w bezpieczne miejsce. Jeszcze do dziś pamiętam jak się poczułam gdy dotarła do mnie ta straszna wiadomość. Podeszłam do nich bliżej i powiadomiłam je, iż co 2 tygodnie będę do nich pisać, a co kilka miesięcy wpadać z odwiedzinami. Na koniec pożegnałam je szerokim uśmiechem i wyszłam, zamykając za sobą starannie drzwi.

     Wzięłam głęboki wdech i poczułam się jakoś dziwnie. Zrozumiałam, że moja nowa droga właśnie się rozpoczęła. Powoli w radosnych podskokach dotarłam do stacji, gdzie miała się rozpocząć moja nowa przygoda. 

piątek, 6 kwietnia 2012

Konnichwa!
Na tym blogu, będę umieszczała napisane przeze mnie opowiadania, dotyczące osób z różnych Japońskich zespołów. ;D Na mój pierwszy ogień idzie Reita z zespołu The Gazette. Nie będzie to jednak opowiadanie dotyczące jego aktualnego wieku (31 lat), lecz w moim opowiadaniu będzie miał 18 lat.

Z chęcią zapraszam wszystkich do czytania i komentowania. : )
Sayonara . Akira :*