" Yaseta te ten wo sasu shoujo ni douka anraku wo... " :

" Proszę, dajcie łatwość dziewczynie, której cienkie ręce wskazują na niebo... "

piątek, 13 kwietnia 2012

" Reita & Noami "



Rozdział 1


Noami ~

     Czekając na pociąg, wybrałam się na przechadzkę po stacji. W całym moim życiu, tylko dwukrotnie odwiedziłam to miejsce. Teraz miałam czas dokładniej przyjrzeć się posturze tego potężnego budynku. Był już dość wiekowy, ze ścian płatami schodziła zaschnięta żółtawo-brązowa farba. Po dokładniejszym zbadaniu ścian, pod dłonią wyczułam wklęsłości. Były to skutki częstych bombardowań za czasów II wojny światowej, kiedy to po 10 latach od jej postawienia , Niemcy obrali sobie ją za cel. Mama wielokrotnie opowiadała mi o tamtych czasach. Dzięki tym opowieścią, dowiedziałam się znaczących rzeczy o moim pradziadku, Okicie Eizo. Był bardzo dzielnym i mężnym człowiekiem, tak jak wielu przodków, a także wielu potomków w naszej rodzinie, w tym także mój ojciec. Wszyscy dzielnie służyli naszemu krajowi, by uwolnić go od ciężkiej ręki najeźdźców.
     Budynek po zniszczeniu, nie został odrestaurowany i tak jak zostawili go nasi przodkowie, tak stoi do teraz. Jest to antyk i historyczne miejsce. Idąc dalej przed siebie, napotkałam po mojej lewej stronie, wielkie kolumny podtrzymujące stację. Na ich powierzchni dostrzegłam uwiecznione podpisy, ludzi którzy przeżyli tą tragedię i tych którzy zginęli, pomiędzy nimi widniały wyryte inicjały i data wpisu mojego pradziadka „O.E. 1942 rok”. Zagłębiłam się w dalszą podróż, po tym historycznym miejscu. Zwiedziłam zakątki, których być może, moje oczy nigdy nie miałyby okazji zobaczyć. Nagle stanęłam jak wryta. Naprzeciw mnie, znajdowała się ogromna ściana, którą pokrywały stare fotografie. Usłyszałam kroki, obróciłam lekko głowę w stronę dochodzącego mnie dźwięku. Był to ochroniarz, który pilnował porządku na stacji.
-         Robi wrażenie, czyż nie? – odezwał się
Miał bardzo niski głos, lecz wydawał się być miłym człowiekiem. Uśmiechnęłam się przyjaźnie i odpowiedziałam, jeszcze lekko oszołomiona tym widokiem.
-         Zgodzę się z pańską wypowiedzią, panie władzo. – musiałam zachować maniery, przecież nie rozmawiałam z byle kim.
-         Ci ludzie wiele uczynili dla naszego miasta i kraju. Są naszymi bohaterami, o których warto pamiętać. – powiedział to z taką powagą i szacunkiem, że nie sposób było się wzruszyć, zwłaszcza jeśli wśród tych wszystkich, godnych podziwu osób, był ktoś z rodziny.
-         Na zawsze pozostaną w naszych sercach. – odpowiedziałam, po czym uczciliśmy ich pamięć minutą ciszy.
Po krótkiej chwili rozległ się komunikat informujący o przyjeździe pociągu. Mojego pociągu, musiałam dostać się na peron w ciągu 15 minut. Pożegnałam ochroniarza i udałam się w kierunku z którego przyszłam.
Zdążyłam, akurat w tym momwncie pociąg wjeżdżał na tory z piskiem kół, aż poleciały małe iskierki. „ W ogóle się nie zmienił” – pomyślałam. Był taki sam, jak widziałam go po raz ostatni. Było to miłe uczucie. Rozległ się sygnał dźwiękowy, który oświadczał, iż można wchodzić na pokład. Nie było zbyt tłoczno, więc poczekałam aż wszyscy wsiądą, by choć przez chwilę, moje dłonie mogły dotknąć framug, zardzewiałych od starości drzwi. Gdy weszłam do środka, powitało mnie ciepłe powietrze. „ Przynajmniej będzie to przyjemna podróż w miłym otoczeniu.” – uśmiechnęłam się w duchu. Przepychając się przez ciasny korytarzyk, znalazłam prawie pusty wagon. Weszłam do środka, zajmowała go tylko jedna osoba. Usiadłam naprzeciwko, aby móc podziwiać przez okno, całą podróż. Człowiek, który siedział naprzeciw mnie, był oparty o framugę okna i chyba spał. Nie mogłam stwierdzić czy to prawda, czy też kłamstwo, gdyż jego twarz była przysłonięta kapturem. Jednego natomiast byłam pewna, był to mężczyzna w przekroju 18/19 lat. Ubrany cały na czarno, z różnymi interesującymi wzorami. Nigdy nie widziałam, by ktoś się tak ubierał. Wywnioskowałam, iż ma farbowane włosy, gdyż podwójne kosmyki, wydostawały się spod osłony kaptura. Nagle odchylił głowę, podskoczyłam zaskoczona. Martwiłam się, iż mógł się zorientować, że go obserwuję, lecz to był mylny wniosek. Chłopak dalej sobie smacznie spał. Spostrzegłam, że ma czymś zakryty nos, na początku pomyślałam, ze ktoś go pobił, lecz później po dokładniejszym przyjrzeniu, stwierdziłam, iż jest to tylko przepaska. „ Dziwny chłopak ” – nie wiedziałam co mam o nim sądzić. Na siedzeniu obok, w pokrowcu znajdowała się gitara. „ Musiał być naprawdę dobry ” – pomyślałam. W prawej ręce, którą trzymał na kolanie, miał pognieciony papierek. Z liter, które udało mi się rozszyfrować, było napisane The Gazette. Nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi. Co to w ogóle jest te całe The Gazette? Nie chciałam już dalej w to wnikać, gdyż to nie moja sprawa. Podkuliłam nogi na siedzenie i z plecaka wyjęłam swój blok, aby zabić tym jakoś czas. Moja ręka mimowolnie zaczęła rysować, śpiącego chłopaka. Gdy skończyłam, odłożyłam szkicownik do torby, po czym spojrzałam na telefon. Na ekraniku pojawiła się ikona koperty, a pod nią liczba trzy. „ To pewnie mama ”- w głębi serca cieszyłam się, że o mnie myśli, ale wystarczyłaby tylko jedna wiadomość. Pytała jak się czuję, czy nie zmieniłam przypadkiem zdania, co do mojego wyjazdu. Na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech „ Tęskniła ” – tylko ta jedna myśl przyszła mi do głowy. Poinformowałam ją, że wszystko jest w porządku, nie zmieniłam zdania co do wyjazdu, a podróż mija całkiem przyjemnie. Po wysłaniu wiadomości, schowałam telefon do kieszeni kurtki, a następnie oparłszy rękę o framugę okna, zagłębiłam się w marzeniach. Po około 20 minutach, rozbrzmiał komunikat. Głos starszej kobiety, który ogłaszał godzinę przyjazdu. „ Super.! ” – uśmiechnęłam się w duchu „ za godzinę będę na miejscu. ”. Nagle poczułam, że ktoś mnie obserwuje. „ Czyżby się obudził? ” – zadałam sobie to pytanie w myślach. „ Może powinnam się przywitać, było by niegrzecznie z mojej strony nic nie powiedzieć. W końcu dzielimy ten sam wagon.”. Obróciłam twarz ku nieznajomemu  i z uśmiechem na twarzy wyciągnęłam ku niemu rękę.
-         Miło mi. Nazywam się Okita Noami.
-         Reita – odpowiedział zirytowanym głosem.
Byłam zdziwiona jego brakiem uczucia w wypowiedzi. Może mieszkańcy wielkich miast, mają już tak w naturze. Nie chciałam jednak być nachalna, cofnęłam dłoń i obróciłam twarz w stronę okna. „ Jak widać nie jest chętny do poszerzania swoich znajomości ”.
     Trochę zrezygnowana, starałam się o tym zapomnieć. Lekko formując usta w uśmiech, obserwowałam otaczającą mnie rzeczywistość, która znikała wraz z zachodem słońca.


I to koniec rozdziału pierwszego. Mam nadzieję, że choć w małym stopniu, wam się spodobało. Proszę o szczere komentowanie. ; )
Akira  

6 komentarzy: